Etykiety

2022-11-25

Jeszcze nie Mimoza-początek

 

 Wojna na Ukrainie wybuchła 24 lutego 2022 roku. 

Czułam w tedy strach , potem bezsilność i żal. Strach mnie sparaliżował, nie mogłam konstruktywnie myśleć. Siedzieliśmy przed telewizorem mając nadzieję, że ktoś powie iż to była pomyłka. Po trzech dniach oglądania i słuchania czułam, że mam wyprany mózg. Nie byłam w stanie samodzielnie myśleć. Chciałam zadzwonić do przyjaciół w Warszawie, ale bałam się. Swietłana na Ukrainie ma rodziców. Co z nimi? W końcu się przełamałam. Gdy zadzwoniłam, nie mogłam mówić płakałyśmy obydwie. Zadzwoniła komórka i ona poszła rozmawiać z rodzicami, a jej mąż opanowany wszystko mi opowiedział na spokojnie. Nie załagodziło to mojego serca, ale przespałam prawie całą noc. Rano wstałam i już wiedziałam. 

Trzeba działać. 

Nie wiedziałam jak, gdzie. ale chciałam coś robić. Uchodźcy napływali. Siadłam do komputera i jakoś tak wyszło. Na jednej grupie ludzie szukali tego co inni oddawali, a znaleźć się nie mogli. Zaczęłam łączyć ludzi i ich sprawy.  W tedy to się zaczęło.
Znalazłam dwie młode kobiety, które już pomagały uchodźcom z dziećmi w organizowaniu ubrań, jedzenia, lokali innych potrzebnych rzeczy. 
Pomyślałam ja pomogę im pomagać innym.
Już w tedy należałam do związku emerytów. Było tam też kilka fajnych dziewczyn , które też chciały pomagać.
Zadzwoniłam do Mart i Eweliny. Zorganizowałam zbiórkę ubrań, chemii, żywności, słodyczy i zabawek. Nasi wspaniali emeryci dzwonili do mnie i chcieli oddać swoje rzeczy konkretnej osobie, a nie na hałdy rzeczy. Wyszukiwałam nadal takie osoby i łączyłam pomoc z potrzebującymi.


Aż dostałam telefon od Ani Link z Niemiec . Dalszej rodziny mojego męża. W Niemczech zorganizowała pomoc dla potrzebujących uchodźców. Zbierała wszystko co byli chętni przynieść. Wszystko uprane, poprasowane. Chciała to przywieźć panu burmistrzowi, ale urząd przyjmował tylko nowe rzeczy. Nie mogła przecież wszystkiego odwołać, bo my tu naprawdę mieliśmy potrzebujących. 

Matki z dziećmi. Dzieci duże , małe i te które już tu się rodziły. Osoby starsze, chore . Przyjeżdżali z torebką i reklamówką . Wystraszeni bez języka w obce miejsce.


- Ciociu zrób coś - usłyszałam. Do dziś te słowa brzmią mi w uszach.

- Przywiozę ci rzeczy. Czy potrzebne? Jest tego bardzo dużo.

Wiedziałam musimy działać.
Kilka moich cudownych koleżanek, mój mąż i ja zakasaliśmy rękawy. Najpierw dzwoniłam, biegałam szukałam, aż znalazłam lokal na magazyn. Urząd cudownie zrobił szybki remoncik. Nie było wielkiej biurokracji, Każdy chciał pomóc. W ciągu tygodnia było posprzątane . Rzeczy mogły przyjechać. 






2022-11-24

Jak w życiu.

 Jak to w życiu bywa na swojej drodze spotykamy różnych ludzi dobrych i nie. Czułych i nie, ale też narcyzów , czy wyłudzaczy. 
 Czasem myślimy niech da mi spokój , ale niestety same myśli nie wystarczą.  Po prostu trzeba działać.
Nie wiem jak to się dzieje, ale jeśli w mojej głowie powstanie pomysł zrobienia czegoś dla dzieci lub seniorów, to tam na górze ktoś tak pociąga sznurkami, że wszystko moi się układa i szykuje do realizacji. Nie wiem dlaczego tak jest ale jest. 
Od kilkunastu m-cy twierdziłam , że seniorzy siedziby powinni mieć na parterze, ale niestety powstrawały nowe miejsca dla seniorów i co ? I pietro. Odsuwałam się pomału od tych co robili mnie w trąbę, Nie szanowali ale chętnie kożystali z moich pomysłów i probowali je wprowadzić w życie. Ale jak to u mnie w życiu jest moje pomysły nie działają beze mnie. 
Choćby sala komputerowa która stoi pusta. Komputery są , ale ludzi nie ma. Żalmi ściska serce, ale niestety ktoś podją inną decyzję niż była ustalona. 
Wiem, że w dzisiejszych czasach komputery są potrzebne. Nowocześni emeryci chcą posługiwać się telefonami, netem itp. Chcą zwiedzać, chcą się bawić. Tyle, że ludzie którzy dla nich coś robią nie pytają ich o zdanie , a potem są zdziwieni, że nie działa. Mi działa. Są chętne które ze mną działają. Zaczynałyśmy pomalutku , kameralnie a potem okazywało się , że był z rozmachemKtoś kiedyś mi powiedział. 
Tego się trzymam.

Nie chodzi mi o wyłudzenia pieniędzy ale o czas , myśli lub pomysły. Nie jesteśmy w stanie się od nich uwolnić. Oni po prostu są. Czasem wystarczy chwila , aby wiedzieć z kim ma się do czynienia, ale czasem trzeba m-cy czy lat aby się od nich uwolnić. w dzisiejszych czasach wcale nie jest to proste. Mamy telefony , fora społecznościowe, profile na fb i nie tylko. 

Myśl GLOBALNIE , działaj LOKALNIE. 

2022-11-06

Robię co lubię.

 Lubię pomagać. Zawsze lubiłam. Teraz mam swoje lata, widzę świat takim jaki jest i mogę zająć się pomaganiem. W życiu jednak cokolwiek byśmy robili potrzebni są nam inni ludzie . Dzięki nim nakręcamy się do tworzenia nowych rzeczy.  Organizowania czasu , aby ktoś chciał wyjść z domu i spędzić go w gronie innych. 

W taki sposób zrobiłam warsztaty z dekupagu dla seniorów. Są to już kolejne warsztaty dekupagu podstawowego, czyli: serwetka klej, lakier. Każdy uczestnik swoją pracę zabrał do domu. Świetnie spędzony czas.


Koleżeństwo czy przyjaźń.

 Niedawno wszystko szło prostymi torami, jednak ludzie którzy nas otaczają mają duży wpływ na to co robimy lub myślimy. 

Człowiek człowiekowi wilkiem 

Nie boli to jednak kiedy na takim człowieku nam nie zależy, lub jest nam obojętny. Życie daje nam różne lekcje i stawia naszej drodze osoby najpierw nam obce, ale z czasem koleżeństwo przeradza się w przyjaźń.

No właśnie kiedy jest jeszcze koleżeństwo, a kiedy przyjaźń. Nigdy nie umiałam tego rozgraniczyć. Każdy człowiek był dla mnie ważny. 

Teraz wiem kiedy jest przyjaźń, a kiedy koleżeństwo. 

Jak zdradzi cię koleżanka - wkurzysz się, ale przechodzisz nad tym do porządku dziennego. 

Jeśli jednak zdradzi cię przyjaciółka - to boli . Boli bardzo. Masz niemoc w sobie. Nie masz nawet siły by zrobić awanturę. Czujesz żal. 

A jak zostawi cię grono przyjaciół ,nie staną po twojej stronie, kiedy tego potrzebujesz. Wolą własny interes, własne ja. Boli nad wyraz. Czujesz się nie tylko oszukana ale opuszczona.

Niestety poznałam niedawno te uczucia :(

2022-05-22

Uszczęśliwianie.

💬🙍 Jeszcze chwilę temu wiedziałam co mam w głowie i czym chcę się podzielić. Teraz mam pustkę. Zastanawiam się dlaczego? Czy to przez te moje myśli, przez ten natłok uczuć, czy przez to ,że czasem mam dość. Kiedy już chcę odpuścić , wydarza się coś co powoduje, że myślę jeszcze nie teraz, to nie tak jak myślę, albo to dla takich ludzi to robię. I robię dalej.

Tyle się mówi o pomaganiu. Niedawno był ukraiński Dzień Matki, zaraz będzie polski, a potem dzień dziecka. Pomyślałam zrobimy to dla dzieci. Niech one w tym dniu mają swoje prawdziwe święto. Niech mamy z Ukrainy , które zachodzą do naszego magazynu się poznają. Niech wymieniają doświadczenia. Niech wiedzą, że takich jak one jest więcej. 

Zaczęłam pytać, rozmawiać, chodzić po urzędach. Pomysł super, potrzebny i tp ble ble ble...  Słuchałam i myślałam: fajnie można zrobić coś na większą skalę , ale z upływem czasu widziałam jak ludzie , którzy mają coś do powiedzenia milkną, nie mają czasu, albo po prostu, pytają nie czekając na odpowiedź.Nie raz słyszałam " mamy procedury"

 Poddałam się. Sama nic  nie zrobię, myślę. Porobię choć paczki ze słodyczami dla dzieci. 

Parę telefonów, rozmów, ogłoszeń. Super to mi się uda, bez władz, bez urzędników, tylko my emerytki, nasze rodziny i nasi przyjaciele z domów i faceboka. W głowie miałam wszystko poukładane. 

W naszym magazynie pojawiło się trochę środków czystości. Zbierałyśmy to przez kilka dni , aby wszystkich podzielić po trochę , a nie jednej wszystko. I jedna wizyta w moim domu zmienia mnie na nowo. Znowu wiem , że nie jestem sama z moimi koleżankami. Gdyby nie to , że nie wypada rzuciłabym się panu Pawłowi na szyję. Przywiózł nam środki czystości. Gdy rozmawialiśmy, powiedział po prostu" Pisałaś , że potrzebujesz proszku aby uszczęśliwić mamy". To nie tak , że nie doceniam wszystkich innych ,którzy nam pomagają . Doceniam i jest dla mnie ważne wszystko, każda pomoc się liczy nawet taka niewielka. Ot choćby to był cukierek, batonik czy serek, a najbardziej czas. Dziękuję z całego serca każdemu , kto nam pomaga, a kogo nie znamy nawet z imienia. 

 Nawet nie wie jak on uszczęśliwił mnie.  Byłam w skowronkach. Potem zadzwoniłam do koleżanki, z pytaniem o zdrowie i w rozmowie z nią dowiedziałam się, iż jedna z naszych podopiecznych wraca do Polski z Ukrainy do dzieci. Musiała tam jechać. Jakie to było trudne, zostawić w obcym kraju swoje dzieci z mamą i wyjechać na dwa tygodnie na Ukrainę.  Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Widziałam tylko jej twarz gdy rozmawiałyśmy przez mesengera, a tam wyły syreny, a ona chowała głowę w ramiona. To co słyszałam było straszne. Ucieszyłam się , że wraca, dzieci będą szczęśliwe, choć wiem , że ona tak będzie kursowała co jakiś czas. Nie chce palić mostów, chce utrzymać swoją pracę na Ukrainie i wrócić tam, gdy tylko będzie to możliwe.

Dzwoni. Znowu dzwoni telefon. To Ollena, kolejna mama , która stara się jak może i często rezygnuje z naszej pomocy, aby inne mamy mogły z niej skorzystać.

 Rozmawiamy.

I to ona znowu opowiada o swoim , życiu , że problem bo chce do pracy ale ma dziecko które nie skończyło 2 lat i niestety odmówiono jej przedszkola. Samo życie. Opowiada też, że mając trójkę dzieci, mieszkając w małym mieszkaniu ( bo na wynajęcie większego nie mogą sobie pozwolić), siada psychika jej dzieci a co za tym idzie i jej. Dzieci bawią się na podwórku, ale nie ma tam innych ukraińskich dzieci. Nie mają tu koleżanek, przyjaciół ani dziadków. Są same.

Znowu mam pomysł, a ona prosi niech pani go zrealizuje. Mówi , naszym dzieciom nie potrzebne są zabawki czy słodycze one potrzebują przyjaciół. Takich osób jest więcej. Razem w poniedziałek pójdziemy po parkach w Wołowie, zobaczymy który się nada na pogaduchy dla mam i zabawy dla dzieci. Zaproszę tam wszystkie mamy z dziećmi z naszego magazynu , niech się poznają, może się zaprzyjaźnią i nie będą już same.

No proszę , chciałam napisać o doświadczeniach osób które pomagają , a wyszło jak zawsze.  Magazyn prowadzimy dla rodzin z Ukrainy , ale nie zapominamy o polskich rodzinach potrzebujących pomocy.





2022-05-09

Tak mało trzeba i dużo jak?

Znowu dałam się podejść jak małe dziecko. Czy ja się już nigdy nie nauczę NIE ufać ludziom. Wieżę, że każdy jest dobry i ma pokłady , które tylko czasem trzeba poszukać.  

😒👵👵👵👵Ale są też ludzie , którzy co by nie zrobili wystawiają innych do wiatru. 

Tak było i tym razem. 

" Pan senioralny"  - to mój blog więc mogę pisać jak uważam.

Pan senioralny razem z burmistrzem Wołowa obiecali ławki, zrobili zebranie seniorów,  pytali gdzie mają być, aby pomóc seniorom, którzy chodzą na spacery, czy pieszo jak ja do miasta. Często kilka kilometrów. I co ? I nic! Minęło ponad 2 lata. Ławek nie ma 😔

Obiecał seniorom lokal z komputerami i kursy dla seniorów i co ? Miałam ten kurs prowadzić. Opracowałam program i co? Zostałam poinformowana, ze został zatrudniony informatyk. Kurs był, prowadził młody informatyk. Kurs skończyło 5 seniorów, niestety nadal nie mają konta na FB bo nie umieją go założyć. Nie umieją przesyłać zdjęć, ani komunikować się przez skaypa czy mesengera, Nie umieją korzystać z poczty, ale certyfikaty po kilku miesiącach dostali. Jak i czego mieli się nauczyć , kiedy nie było programu nauki. Uczył ich młody informatyk, a nie senior który zna problemy nauczania seniorów. Różne pokolenia, różne sposoby nauczania i różne możliwości nauki. I co ? I nic! Potrzeby są. Kursu nie ma. 😔

Została otwarta nowa świetlica w której są gry i z której mieli korzystać seniorzy i nie tylko, w różnych dniach i porach . Nie tylko kiedy otwarty jest związek, I co? I nic! Świetlica jest tylko nieczynna. Nikt tam nie przychodzi dlaczego? Nikt nie pyta. A wystarczyło dotrzymać słowa. Świetlica by tętniła życiem, a tak my znalazłyśmy sobie inne zajęcie. 

Pan senioralny kiedy wybuchła pandemia , obiecał  grilla w podzięce za szycie maseczek dla mieszkańców gminy. I co ? I nic! Grilla nie było. Miał być 18go maja 2022r i co nie będzie . Przesunięty czy odwołany?  😔

Nie prosiłyśmy się o te obiecanki, ale uważam , że poważni ludzie, tak nie powinni się zachowywać. Jeśli Ja coś obiecuję to dotrzymuję słowa choćby nie wiem co. 

To nie my prosiłyśmy o ławki, świetlicę , czy grilla, to nam zaproponowano, obiecano i słowa nie dotrzymano. 

Teraz ja daję sobie słowo NIE będę pracowała z Panem Senioralnym i słowa dotrzymam. 💁💁

Jakubowice - zakończenie

 Pamiętacie akcję dla pani Natalii z Jakubowic.

Pani Natalia nas odwiedziła i wiele się zmieniło od wielkiej soboty. To już nie jest zalękniona mama, która zamyka się w domu razem z dziećmi. Mieszkańcy Jakubowic też z nową sytuacją się oswoili i odwiedzają nową sąsiadkę. Wie już jak się poruszać komunikacją miejską. Ktoś nawet podwiózł ją do nas samochodem. Nie jest już obca i już tak się nie czuje.
Młoda mama przyjechała uśmiechnięta i bardzo jeszcze raz dziękowała wszystkim, którzy jej w tedy pomogli. Dlatego przekazuję podziękowania dla : Alicja Filipowicz, Barbara Skrzyszowska, Bronisławie Sirant, Zenek Figiel , Janusz Dziarski i jego żonie.



2022-04-18

Pani Natasza nie Olena

 Ale pokręciłam.

Spieszę wszystko sprostować , ale najpierw muszę bardzo mocno podziękować wszystkim

💕💕💕💕 , którzy w wielką sobotę poświęcili swój cenny czas i pomogli mi zaopatrzyć w potrzebne produkty panią Natalię.
Tak dobrze czytacie , nie pani Olena tylko Natalia. Ma dwoje dzieci, ale to chłopiec ma 8 lat, a dziewczynka 4. 😅
Są naprawdę wspaniałą rodzinką z okolic Charkowa.
Pani była bardzo zaskoczona i zszokowana, ilością pomocy jaką od nas otrzymała. Kiedy otworzyłam bagażnik , pani pytała czy to wszystko naprawdę jest dla niej.
Po rozpakowaniu piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy, trochę po polsku trochę po ukraińsku, przy pomocy synka, który mamie tłumaczył na ukraiński, oraz przy pomocy pani Walerii , która z nami była przez telefon głośnomówiący. Jak widać wszystko można jak się chce. A Wy Wspaniali ludzie o dobrych sercach 💗💗💗💖chciało Wam się chcieć.
W imieniu pani Natalii bardzo dziękuję Panu Januszowi i jego żonie. Alicji, Basi, Broni i ich koleżankom z Łososiowic , oraz mojemu mężowi za podwózkę .




Na poparcie tego przesyłam kilka zdjęć cudownej rodziny, która w ten sposób chce Wam wszystkim podziękować.

2022-04-16

Pomoc - szukam mieszkania

 Wczoraj wraz mężem byłam w Jakubowicach. Zawiozłam paczkę z pomocą Pani Olenie. Nie spodziewałam się tego co tam zastanę. Pan Janusz człowiek o dobrym sercu, dał dach nad głową dwóm mamą z dziećmi w Jakubowicach. Przywiózł je do naszego magazynu aby mogły dostać to co potrzebują. Pani Natasza zostawiła nr tel. , mówiła trochę po polsku, więc jak miałyśmy coś dla nich to po prostu dzwoniłam.

Przez dwa tygodnie, żadna z pań nie przyjechała po pomoc. Pan Janusz okazało się mieszka we Wrocławiu i tam pracuje nie miał jak ich przywieźć. Obiecał porozmawiać z sołtysem tej wsi, ale odzewu nie miałam. Poprosiłam męża o podwózkę i tak znalazłam się we wsi Jakubowice. Adres podał właściciel domu. Zawsze odbierał telefon jak dzwoniłam. Ale przez telefon nie wiele umiał załatwić.

Telefon pani Nataszy milczał. Znaleźliśmy nr i podjechaliśmy samochodem. Obejście bardzo zadbane, wygrabione, grządki wypielęgnowane. Wkoło Cisza. Nikt do nas nie wyszedł. Nikt nie zaglądał w okna, jakby nikt tam nie mieszkał.  

Postanowiłam działać, chciałam iść do pbejścia obok ale właśnie jechał samochód . Zatrzymałam go. Wyjaśniłam kto i dlaczego tu jestem. Dowiedziałam się od Pani , że jedna z pań wyjechała a druga powinna być w domu. Przyszła sąsiadka i już w grupie zastanawiałyśmy się co robić. Było pewne jeśli pani Olena jest w domu to się boi obcych.

Nie chciałam tej pani wystraszyć , dlatego na posesję weszła tylko sąsiadka , w oknie zobaczyła dziecko i poprosiła aby mama wyszła. Po chwili wyszła do nas pani Olena. Zapytałam czy mnie poznaje. Po uśmiechu wiedziałam , że tak. Kiedy rozmwiałyśmy,  panie ze wsi się ulotniły. 

Nie chciałam przeszkadzać , więc byłam tam w miarę krótko, ale na tyle długo aby zauważyć i usłyszeć to co ważne.

Kobieta w dużym domu została sama z dwójką dzieci. Na Ukrainie mieszkała w bloku, dlatego się boi. Do Wińska chodzi pieszo. Nikt ją nie odwiedza i z wioski nikt jej nie zaproponował pomocy. Jest tam sama , w obcym miejscu z dziećmi słabo mówiąc po polsku. Odcięta od życia . Po prostu wegetuje. Zwykła herbata wywołała uśmiech na jej twarzy. 

Dziś jest wielka sobota , a ja cały czas myślę o pani Olenie i jej dzieciach. Sama choruję na depresję od lat umiem  czytać symptomy tej choroby. Wiem , że jeśli jej nie pomożemy wpadnie w depresję . Co w tedy stanie się z jej dziećmi, kiedy ona nie będzie miała siły wstać i zrobić im śniadania. Te dzieci mają 4 i 7 lat. 

Trzeba jej znaleźć mieszkanie przy ludziach , którzy będą dla niej życzliwi. Którzy zapytają jak się czujesz. Jak tam dziś twoje dzieci. Ona potrzebuje ludzi, którzy nie zamkną się przed nią. Zaoferowanie mieszkania to nie wszystko. Nie zostawiajcie takich osób samych. 

PAMIETAJMY. Dobre słowo to też pomoc. 

Szukajmy dla niej innego lokum  PROSZĘ.

RAZEM możemy więcej.

16 km od Wołowa i 3 od Wińska. Niby nie daleko jak się ma samochód. 



Pomagam jak umiem.

        Od m-ca staram się pomagać uchodźcom z Ukrainy. Najpierw było to łączenie ludzi i potrzeb przez internet. Bardzo się zaangażowałam . Tak bardzo, że jak sąsiadka która przyjęła rodzinę 2 kobiety i 2 dzieci poprosiła o zorganizowanie kanapy i innych rzeczy dla nich , nie stanowiło to żadnego problemu. Potem do miejscowości Stary Wołów przyjechała  pierwsza grupa dzieci z domów dziecka. Dziewczynki potrzebowały bielizny, skarpet i kapci. Razem z koleżankami  emerytkami zorganizowałyśmy dwa  kiermasze charytatywne, każda z nas dała co umiała zrobić sama. Były to mydełka, stroiki, jajka wielkanocne i wiele innych rzeczy. Dziewczynki miały wiele radości, gdy zabrałyśmy je do sklepu. Same wybierały, my tylko zapłaciłyśmy. Serca nam się radowały patrząc na uśmiechnięte buzie dzieci.
 Potem Anna Link z Niemiec , poprosiła mnie o zrobienie magazynu z pomocą dla uchodźców. 
Nie wahałam się i w tydzień magazyn był gotowy. Lokal dostałam od gminy Wołów nieodpłatnie. Koleżanki ze Związku Emerytów pomogły w sprzątaniu, przyjęciu i Darów od Anny. Ustaliłyśmy dyżury pomocowe dla mnie i magazyn został otwarty. Panie które do nas trafiają są przez nas zaopiekowane w pełni. Nie tylko ubrania, środki czystości czy chemia, ale też żywność i pomoc w załatwianiu różnych formalności.  Jak trzeba dowozimy pomoc tam gdzie jest to potrzebne. Pomagają nam Panie Ukrainki, które już tą drogę przeszły. Ciągle jesteśmy z nimi w kontakcie, choć nie jedna już naszej pomocy nie potrzebuje.
Kiedy Pani Olena powiedziała , że jedzie na Ukrainę na 2 tygodnie w sprawach osobistych i poprosiła o pomoc typu: żywność i medykamenty dla magazynu przy szpitalu na Ukrainie - nie było problemu. Samochód wypełniony do granic możliwości dzięki ludziom dobrej woli. Każdy dał co mógł.
 Pomoc pojechała, 
Jestem dumna z tego co robię pomaga mi w tym mąż i rodzina, choć wiem że mój nieżyjący tata który wrócił z Syberii jako dziecko nie byłby zadowolony. Dziś w/g mnie zdajemy egzamin z człowieczeństwa. Nie chciałabym przeżywać tego co te kobiety. Nie chciałabym aby moje dzieci i wnuki nie mogły liczyć na ludzką pomoc. Ludzie z reguły są dobrzy tylko czasem trzeba otworzyć drzwi do ich serc. Mi się to udaje i za to im dziękuję , że te serca otwierają :)











2022-03-28

Szczerość pomagania.

 Jak bardzo się myliłam.  👵💓💙💛

Myślałam, że pomaganie mamy po prostu w genach i tak pewnie jest u większości ludzi. Są jednak jednostki, które nie tylko pomagają , ale pod płaszczykiem pomocy załatwiają swoje sprawy lub po prostu ......:(

Nie rozumiałam, dlaczego zamiast przynieść swoje rzeczy do punktu zbiorczego, panie prosiły , abym po tą pomoc przyjechała i oddała to prosto w ręce potrzebujących. Tak robiłam, jeździłam woziłam nosiłam, choć zabierało mi to bardzo dużo czasu. Wisiałam na telefonie całymi dniami. Zaangażowałam męża, całą rodzinę, przyjaciół i znajomych. Żyliśmy życiem innych ludzi.  Uchodźców. Cieszyłam się, że możemy pomóc. Jednak pomoc spontaniczna się skończyła i trzeba było zacząć prosić o pomoc indywidualnie. 

Znowu dzwoniłam i prosiłam. Jednak sprawa okazała się o wiele trudniejsza. Uchodźców coraz więcej, coraz więcej dzieci i mamusiek potrzebujących artykułów pierwszej potrzeby.  Żywności już nie z długim terminem, ale takiej do lodówki. Ile w tedy się nasłuchałam. Jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się , że niektóre moje koleżanki ,przy pomocy wspólnej pracy po prostu sobie brały to co IM było potrzebne. Rozbebeszyły worki, kartony i reklamówki i pod płaszczykiem sortowania pewne rzeczy znikały. Pani która przyniosła płyny do kąpieli i szampony dla dzieci, widziała jak jej rzeczy trafiają w ręce tych dwóch pań. TO BARDZO PRZYKRE.

Ostatnio przyłączyłam się do pomocy , którą organizowała pani Anna Link. Zrobiła ogromną pracę na rzecz uchodźców wojennych.  Przyjechał do nas pokaźny transport samochodami strażackimi. Zorganizowała zbiórkę rzeczy w Niemczech, a potem razem z mężem i wieloma ludźmi dobrej woli przywiozła je do Polski do Wołowa , aby można je było rozdać w śród uchodźców.

 Zorganizowałam magazyn , którego ta pomoc może się rozejść. Wiele osób nie mogło się już doczekać na wózki, ubrania czy buty. Telefon poszedł w ruch i już następnego dnia były poumawiane osoby po przywiezione rzeczy.  

Nie otwieramy kartonów, które są przeznaczone dla pani Olgi, czy innych koordynatorek. Przyjadą po pomoc z Ukrainkami. 

Jak ja teraz mam postąpić. Zrobić aferę , czy po cichu odsunąć te panie. Jeśli nic nie powiem będą uważały, że tak mogą działać dalej. Muszę to ukrócić kosztem mojego spokoju. Nie śpię drugą noc, nie mogę się pogodzić jak można wykorzystać zajmowane stanowisko, dla własnych potrzeb. Jak jedna, czy dwie osoby niwelują bardzo dobrą pracę wielu innych ludzi.

Podjęłam decyzję powiem o tym co mnie boli na zebraniu zarządu. Po prostu tam pójdę i powiem wprost jak niszczą opinię zarządowi. Niech prezes coś z tym zrobi. O tym mówi się już dużo, operując nazwiskami. Niech się wstydzą. Nikt tu nie jest incognito. Niech nie udają że pomagają. Jeśli tak ma wyglądać ich pomoc to nie ze mną. :(

2022-03-15

Pomaganie jest fajne.

 Postem poniżej , na faceboku zrobiło się głośno, jakby problem był w tym, czy stoimy , albo gdzie stoimy. Problem to pomaganie. Ci którzy mają wpływ na pewne sprawy, przez cały czas są krok za nami seniorkami.
Nam już nie wystarcza zrobienie kiermaszu, zresztą na robienie ozdób do sprzedaży, też mamy coraz mniej czasu. Więcej poświęcamy go na rozmowy, lub załatwianie pewnych spraw, aby ułatwić pobyt matkom i dzieciom z Ukrainy.
Dziś zastanawiałam się, czy tak naprawdę robimy to dla nich czy dla siebie. Jestem trochę egoistką i stwierdziłam , że pomaganie daje mi szczęście, bogactwo duchowe, nowych przyjaciół i znajomych. Że pomaganie jest fajne i potrafi leczyć. Jeśli myśli się o innych wtedy nie ma czasu na depresję. W klubie seniora poznałam dużo fajnych ludzi, czasem sami nie wiedzieli , że mają taki potencjał. Że mają tak wielkie serce, że mają doświadczenie z którego nikt nie chce skorzystać. To wszystko mi udało się połączyć, zarażać innych wspólną pasją pomagania. Każda z nas ma swoje hobby , coś co nas uspokaja i wycisza. Jeździliśmy na wycieczki, chodziliśmy na zabawy, to wszystko odebrała nam pandemia.
My z doświadczeniem, pasjami, i pokładem dobroci zostaliśmy pozamykani w domach. Efekt, narastająca flustracja i depresja.
Nie planowałam niczego takiego, co się teraz dzieje. Po prostu chciałam pomagać. Nie wiedziałam jak ani komu, ale jak to w życiu bywa wszystko zadziało się same.
Na początku łączyłam ludzi potrzebujących i oferujących pomoc, aż o taką pomoc bezpośrednio poproszono mnie. Poszukałam ludzi dobrej woli i w jeden dzień rodzina dostała, kanapę ubrania, żywność, i inne potrzebne rzeczy.




Uważajcie , o czym marzycie , czy myślicie to naprawdę może się spełnić.

W naszym gronie na kiermaszu , rozmawiałyśmy o wielu rzeczach . Było dużo uśmiechu radości i życzliwości. Pomimo mojego przykrego doświadczenia z organizowaniem wycieczki do Książa, nie poddałam się. Każdy nasz dobry uczynek, powoduje następne uczynki, aż ze strumyka robi się lawina dobroci.

W sobotę były luźne rozmowy o pomaganiu a teraz mam lawinę którą muszę ogarnąć , bez pomocy innych nic nie zrobię, ale wierzę że skoro Pan Bóg przysłał do mnie potrzebujących i tych co chcą pomagać, to postawi na mojej drodze też, kogoś kto mi w tym pomoże.

Post z faceboka Grażyna Figiel | Facebook

2022-03-11

Tyle się dziś wydarzyło.

Wczoraj w klubie seniora obchodziliśmy Dzień Kobiet. Było bardzo miło. Kwiaty , życzenia.

 A w tle wojna na Ukrainie. Nawet w takim dniu trudno o tym  nie nie myśleć.

Połączyłyśmy przyjemne z pożytecznym i dziś zrobione zostały zakupy dla 9dziewczynek + mama z rodzinnego domu dziecka na Ukrainie.
Związek zakupił mydełka i potrzebne materiały. Moje koleżanki i ja zrobiłyśmy sobie warsztaty decupage, a efekty zostały sprzedane. 
Kapcie i skarpetki kupione, dziewczynki zadowolone, a my szczęśliwe.
Jak mało potrzeba do szczęścia

2022-03-06

Prawdziwe życie

 Prawdziwe.

Marta i Ewelina z którymi współpracuję, nie mają żadnej fundacji. Prowadzą same z dobrego serca , punkt pomocy dla rodzin z Ukrainy. Są z Wołowa i Stobna, a nie z Brzegu Dolnego, ale pomagają każdej rodzinie z Ukrainy, która się do nich zgłosi.
Byłam w magazynie i widziałam matki z Ukrainy, które tam przyjeżdżają . Dostają wszystko co potrzebują, a jest w magazynie . Magazyn prosperuje dzięki darczyńcom i tym dziewczynom. To one dają swój czas , swoje pomieszczenia, prywatny samochód do zbierania rzeczy. Fundacja , która zbiera kasę - jest w to Fundacja Rozwoju Gminy Brzeg Dolny.
Dzięki dziewczynom, rodzina 4 osobowa (babcia + mama + 2 dzieci), której dach nad głową dali moi sąsiedzi, została zabezpieczona i mają wszystko co na chwilę obecną jest im potrzebne.
Związek Emerytów w Wołowie prowadzi punkt odbioru rzeczy dla nich. Na dziś potrzebne są środki czystości i żywność.
Nie potrzeba podziękowań, jak widzi się uśmiech na buziach tych dzieci, chce się pomagać , bez wsparcia wielu osób bezimiennych jest to niestety nie możliwe. 💓💓💓


2022-03-02

Komputer.

Komputer dla mnie jest jak trochę lepsza maszynka do liczenia, pisania czy grania.
Kiedy  23 lata temu uczyłam się na nim pracować byłam przerażona. Uczyłam się nie tylko pracy na komputerze ( byłam po kursie komputerowym, ale minęło już 4 lata), ale programu obsługującego płace, kadry i inne sprawy kadrowe. 
Miałam taką pustkę w głowie, że myślałam o tym aby zrezygnować . 
Rezygnacja z komputera, była jednoznaczna z rezygnacji z pracy . Na to nie mogłam sobie pozwolić. Miałam stałą pracę. Mało płatną - jak u prywaciarza, ale jednak pracę.
Nasz zakład zatrudniał 40 osób, w tym kilku mężczyzn.  Umowy o pracę wydawane były miesięczne. Każdy pracodawca bał się zobowiązań. .Miałam dość pisania ręcznie wszystkich pism. Miałam dodatkową motywację aby coś w swoim życiu zmienić. Nie wiedziałam jak komputer zmieni moje postrzeganie świata. Zawsze byłam osobą ostrożną i odpowiedzialną. Zawzięłam się w sobie i w trzy m-ce opanowałam program, płacowo- kadrowy, płatnika itp. Już w tedy wolałam pisać pisma na komputerze, niż na maszynie do pisania. 
Pomału nauczyłam się robić tabelki , kalkulacje, porównania. Jednak komputer był tak drogi i był takim luksusem, że w domu nadal go nie miała. Umiałam korzystać z poczty i przeglądarki, ale nie wiedziałam co mogę z tą wiadomością zrobić. Jedynie co to wyszukiwałam rożne ustawy, kodeksy i tp. Nie umiałam z niego korzystać dla przyjemności czy zabawy.
Minęło kilkadziesiąt lat. Komputer jest dla mnie zabawką i narzędziem do ulepszania sobie życia. Przez ten czas, sama dużo czytałam i uczyłam się metodą prób i błędów. Szkoda tylko było kasy bo czasem za błędy w internecie płaciłam żywą gotówką. Marzyłam o tym , aby ktoś mi po prostu pokazał i wytłumaczył  tak po chłopsku. 
Przetłumaczył z polskiego na nasze.


Wymyśliłam więc program do nauki seniorów na komputerze, na zasadzie prób i błędów. Wiem jak ja się uczyłam , chciałam więc zaoszczędzić naszym seniorom strachu i stresu. Nie jestem wszech wiedząca , korzystam z kursów, artykułów i szkoleń. Czasem aby sobie coś przypomnieć, a czasem aby się czegoś nauczyć. 
Teraz część teoretyczną wprowadziłam w praktykę. Do tej pory robię to stacjonarnie i intuicyjnie. Osoby które pobierają takie konsultacje są bardzo zadowolone. Szkoda tylko, że chodzą na kurs do informatyków, a potem do mnie na tłumaczenia. hahahaha 
Myślę o publikowaniu krok po kroku jak zacząć pracę lub zabawę z komputerem na własnych doświadczeniach.



Pomagamy





Wojna na Ukrainie trwa 6 dzień . Do polski przyjeżdża coraz więcej matek z dziećmi, Kobiety i mężczyźni po 60-ce. 

Młodzi walczą. Przywożą dzieci , żony , matki i wrcają. 

My Polacy staramy się pomagać , każdy jak umie.  Nie pisałam nigdy na tej stronie, ale to co się dzieje nie może zostać bez echa. Podjęłam się koordynacji zbierania darów między seniorami, rodziną i znajomymi. Potrzebne jest wszystko. 

Przyjmujemy wszystkie dary. Nowe i używane. Matki z dziećmi, przyjeżdżają do Polski chore, 

Matki i dzieci są przeziębione , dlatego zbieramy wszystko: żywność, leki bez recepty, pieluchy , środki czystości, zabawki, ubrania, bieliznę tylko nową, koce, śpiwory. Baterie , świece itp.... wszystko się przyda. Co nam nie jest potrzebne przekazujemy dalej innym rodzinom, lub wieziemy na granicę i przekazujemy na Ukrainę. Z góry dziękuję za każdą pomoc, za każdy mały gest. Z nich zbudujemy lawinę DOBROCI.

(1) Grażyna Figiel | Facebook

http://grawena.blogspot.com/