Etykiety

2023-01-17

Emerytki w Spa

 To był super wypad.
Niby tylko 4 dni, a wypoczynek jak na wczasach. 
Hotel 4 gwiazdki . Pokoje duże, ciche, jedzenie smaczne. Do morza tylko 150 m. Bez znaczenia było czy mamy chore nogi, czy padał deszcz. To wszystko było nieważne. Ważne było,  że byłyśmy tam razem. Emeryci, tacy co od życia jeszcze coś chcą. Chcemy podróżować, zwiedzać ,poznawać. Chcemy bawić się a nie tylko siedzieć i czekać. 

Czekać na co ?

Wystarczyło hasło i dobre chęci , choć to zima , pogoda nam nie przeszkadzała. Chodziłyśmy na zabiegi, masarze, do sauny i yakuzi. Chodziłyśmy na spacery. 
Po prostu żyłyśmy mimo brzydkiej pogody. Tak nam było dobrze , że już w kilka dni po przyjeździe planujemy następny wypad :)







































POMAGAM

 KOCHANI.

Dziś jak włączyłam kompa , zobaczyłam zdjęcie i szczena mi opadła. Nie wierzyłam. Sprawdzałam , niestety buzia na zdjęciu była ta sama. Buzia Zuzi, którą znam i wielu z was też ją zna.
Tak, tak jest to córeczka Marta Lidia Łapka - Tylak. ❤️
To ona, robiła wiele dobrego. To ona z Ewelina Zawadzka, zaczęła pomagać rodzinom z Ukrainy.
Organizowała, żywność chemię , ubrania i nie jestem w stanie wyliczyć jeszcze co. Z emerytami ze Związku Emerytów w Wołowie przeprowadziła zbiórkę , rzeczy które trafiły do potrzebujących. To Z nami emerytkami współpracowała w magazynie . To z Yvonne Yozeq i z Martą grupa Mimoza zorganizowała Dzień Dziecka w Barze Kotwica na basenie.
To jej ludzie ufali i oddawali co nazbierali. Często jak jechałam do niej do domu widziałam tych ludzi, mijałam ich. Często zostawiali dary i odbierała je właśnie Zuzia. ❤️
Zostawiali bo wiedzieli, że trafią one do potrzebujących. Dziś ona jest potrzebująca. Walczy o swoje dziecko. 😔
Pomóżmy jej w tej walce. Potrzebne jest 14,000. Dla jednej rodziny to bardzo dużo. Ale jeśli będzie DUŻO ludzi tak z 3000 to wpłata będzie mniejsza jak 5zł. A to już niewiele .
Wystarczy skorzystać ze strony
lub przyłączyć się do licytacji na profilu Marta Lidia Łapka - Tylak


2022-11-25

Jeszcze nie Mimoza-początek

 

 Wojna na Ukrainie wybuchła 24 lutego 2022 roku. 

Czułam w tedy strach , potem bezsilność i żal. Strach mnie sparaliżował, nie mogłam konstruktywnie myśleć. Siedzieliśmy przed telewizorem mając nadzieję, że ktoś powie iż to była pomyłka. Po trzech dniach oglądania i słuchania czułam, że mam wyprany mózg. Nie byłam w stanie samodzielnie myśleć. Chciałam zadzwonić do przyjaciół w Warszawie, ale bałam się. Swietłana na Ukrainie ma rodziców. Co z nimi? W końcu się przełamałam. Gdy zadzwoniłam, nie mogłam mówić płakałyśmy obydwie. Zadzwoniła komórka i ona poszła rozmawiać z rodzicami, a jej mąż opanowany wszystko mi opowiedział na spokojnie. Nie załagodziło to mojego serca, ale przespałam prawie całą noc. Rano wstałam i już wiedziałam. 

Trzeba działać. 

Nie wiedziałam jak, gdzie. ale chciałam coś robić. Uchodźcy napływali. Siadłam do komputera i jakoś tak wyszło. Na jednej grupie ludzie szukali tego co inni oddawali, a znaleźć się nie mogli. Zaczęłam łączyć ludzi i ich sprawy.  W tedy to się zaczęło.
Znalazłam dwie młode kobiety, które już pomagały uchodźcom z dziećmi w organizowaniu ubrań, jedzenia, lokali innych potrzebnych rzeczy. 
Pomyślałam ja pomogę im pomagać innym.
Już w tedy należałam do związku emerytów. Było tam też kilka fajnych dziewczyn , które też chciały pomagać.
Zadzwoniłam do Mart i Eweliny. Zorganizowałam zbiórkę ubrań, chemii, żywności, słodyczy i zabawek. Nasi wspaniali emeryci dzwonili do mnie i chcieli oddać swoje rzeczy konkretnej osobie, a nie na hałdy rzeczy. Wyszukiwałam nadal takie osoby i łączyłam pomoc z potrzebującymi.


Aż dostałam telefon od Ani Link z Niemiec . Dalszej rodziny mojego męża. W Niemczech zorganizowała pomoc dla potrzebujących uchodźców. Zbierała wszystko co byli chętni przynieść. Wszystko uprane, poprasowane. Chciała to przywieźć panu burmistrzowi, ale urząd przyjmował tylko nowe rzeczy. Nie mogła przecież wszystkiego odwołać, bo my tu naprawdę mieliśmy potrzebujących. 

Matki z dziećmi. Dzieci duże , małe i te które już tu się rodziły. Osoby starsze, chore . Przyjeżdżali z torebką i reklamówką . Wystraszeni bez języka w obce miejsce.


- Ciociu zrób coś - usłyszałam. Do dziś te słowa brzmią mi w uszach.

- Przywiozę ci rzeczy. Czy potrzebne? Jest tego bardzo dużo.

Wiedziałam musimy działać.
Kilka moich cudownych koleżanek, mój mąż i ja zakasaliśmy rękawy. Najpierw dzwoniłam, biegałam szukałam, aż znalazłam lokal na magazyn. Urząd cudownie zrobił szybki remoncik. Nie było wielkiej biurokracji, Każdy chciał pomóc. W ciągu tygodnia było posprzątane . Rzeczy mogły przyjechać. 






2022-11-24

Jak w życiu.

 Jak to w życiu bywa na swojej drodze spotykamy różnych ludzi dobrych i nie. Czułych i nie, ale też narcyzów , czy wyłudzaczy. 
 Czasem myślimy niech da mi spokój , ale niestety same myśli nie wystarczą.  Po prostu trzeba działać.
Nie wiem jak to się dzieje, ale jeśli w mojej głowie powstanie pomysł zrobienia czegoś dla dzieci lub seniorów, to tam na górze ktoś tak pociąga sznurkami, że wszystko moi się układa i szykuje do realizacji. Nie wiem dlaczego tak jest ale jest. 
Od kilkunastu m-cy twierdziłam , że seniorzy siedziby powinni mieć na parterze, ale niestety powstrawały nowe miejsca dla seniorów i co ? I pietro. Odsuwałam się pomału od tych co robili mnie w trąbę, Nie szanowali ale chętnie kożystali z moich pomysłów i probowali je wprowadzić w życie. Ale jak to u mnie w życiu jest moje pomysły nie działają beze mnie. 
Choćby sala komputerowa która stoi pusta. Komputery są , ale ludzi nie ma. Żalmi ściska serce, ale niestety ktoś podją inną decyzję niż była ustalona. 
Wiem, że w dzisiejszych czasach komputery są potrzebne. Nowocześni emeryci chcą posługiwać się telefonami, netem itp. Chcą zwiedzać, chcą się bawić. Tyle, że ludzie którzy dla nich coś robią nie pytają ich o zdanie , a potem są zdziwieni, że nie działa. Mi działa. Są chętne które ze mną działają. Zaczynałyśmy pomalutku , kameralnie a potem okazywało się , że był z rozmachemKtoś kiedyś mi powiedział. 
Tego się trzymam.

Nie chodzi mi o wyłudzenia pieniędzy ale o czas , myśli lub pomysły. Nie jesteśmy w stanie się od nich uwolnić. Oni po prostu są. Czasem wystarczy chwila , aby wiedzieć z kim ma się do czynienia, ale czasem trzeba m-cy czy lat aby się od nich uwolnić. w dzisiejszych czasach wcale nie jest to proste. Mamy telefony , fora społecznościowe, profile na fb i nie tylko. 

Myśl GLOBALNIE , działaj LOKALNIE. 

2022-11-06

Robię co lubię.

 Lubię pomagać. Zawsze lubiłam. Teraz mam swoje lata, widzę świat takim jaki jest i mogę zająć się pomaganiem. W życiu jednak cokolwiek byśmy robili potrzebni są nam inni ludzie . Dzięki nim nakręcamy się do tworzenia nowych rzeczy.  Organizowania czasu , aby ktoś chciał wyjść z domu i spędzić go w gronie innych. 

W taki sposób zrobiłam warsztaty z dekupagu dla seniorów. Są to już kolejne warsztaty dekupagu podstawowego, czyli: serwetka klej, lakier. Każdy uczestnik swoją pracę zabrał do domu. Świetnie spędzony czas.


Koleżeństwo czy przyjaźń.

 Niedawno wszystko szło prostymi torami, jednak ludzie którzy nas otaczają mają duży wpływ na to co robimy lub myślimy. 

Człowiek człowiekowi wilkiem 

Nie boli to jednak kiedy na takim człowieku nam nie zależy, lub jest nam obojętny. Życie daje nam różne lekcje i stawia naszej drodze osoby najpierw nam obce, ale z czasem koleżeństwo przeradza się w przyjaźń.

No właśnie kiedy jest jeszcze koleżeństwo, a kiedy przyjaźń. Nigdy nie umiałam tego rozgraniczyć. Każdy człowiek był dla mnie ważny. 

Teraz wiem kiedy jest przyjaźń, a kiedy koleżeństwo. 

Jak zdradzi cię koleżanka - wkurzysz się, ale przechodzisz nad tym do porządku dziennego. 

Jeśli jednak zdradzi cię przyjaciółka - to boli . Boli bardzo. Masz niemoc w sobie. Nie masz nawet siły by zrobić awanturę. Czujesz żal. 

A jak zostawi cię grono przyjaciół ,nie staną po twojej stronie, kiedy tego potrzebujesz. Wolą własny interes, własne ja. Boli nad wyraz. Czujesz się nie tylko oszukana ale opuszczona.

Niestety poznałam niedawno te uczucia :(

2022-05-22

Uszczęśliwianie.

💬🙍 Jeszcze chwilę temu wiedziałam co mam w głowie i czym chcę się podzielić. Teraz mam pustkę. Zastanawiam się dlaczego? Czy to przez te moje myśli, przez ten natłok uczuć, czy przez to ,że czasem mam dość. Kiedy już chcę odpuścić , wydarza się coś co powoduje, że myślę jeszcze nie teraz, to nie tak jak myślę, albo to dla takich ludzi to robię. I robię dalej.

Tyle się mówi o pomaganiu. Niedawno był ukraiński Dzień Matki, zaraz będzie polski, a potem dzień dziecka. Pomyślałam zrobimy to dla dzieci. Niech one w tym dniu mają swoje prawdziwe święto. Niech mamy z Ukrainy , które zachodzą do naszego magazynu się poznają. Niech wymieniają doświadczenia. Niech wiedzą, że takich jak one jest więcej. 

Zaczęłam pytać, rozmawiać, chodzić po urzędach. Pomysł super, potrzebny i tp ble ble ble...  Słuchałam i myślałam: fajnie można zrobić coś na większą skalę , ale z upływem czasu widziałam jak ludzie , którzy mają coś do powiedzenia milkną, nie mają czasu, albo po prostu, pytają nie czekając na odpowiedź.Nie raz słyszałam " mamy procedury"

 Poddałam się. Sama nic  nie zrobię, myślę. Porobię choć paczki ze słodyczami dla dzieci. 

Parę telefonów, rozmów, ogłoszeń. Super to mi się uda, bez władz, bez urzędników, tylko my emerytki, nasze rodziny i nasi przyjaciele z domów i faceboka. W głowie miałam wszystko poukładane. 

W naszym magazynie pojawiło się trochę środków czystości. Zbierałyśmy to przez kilka dni , aby wszystkich podzielić po trochę , a nie jednej wszystko. I jedna wizyta w moim domu zmienia mnie na nowo. Znowu wiem , że nie jestem sama z moimi koleżankami. Gdyby nie to , że nie wypada rzuciłabym się panu Pawłowi na szyję. Przywiózł nam środki czystości. Gdy rozmawialiśmy, powiedział po prostu" Pisałaś , że potrzebujesz proszku aby uszczęśliwić mamy". To nie tak , że nie doceniam wszystkich innych ,którzy nam pomagają . Doceniam i jest dla mnie ważne wszystko, każda pomoc się liczy nawet taka niewielka. Ot choćby to był cukierek, batonik czy serek, a najbardziej czas. Dziękuję z całego serca każdemu , kto nam pomaga, a kogo nie znamy nawet z imienia. 

 Nawet nie wie jak on uszczęśliwił mnie.  Byłam w skowronkach. Potem zadzwoniłam do koleżanki, z pytaniem o zdrowie i w rozmowie z nią dowiedziałam się, iż jedna z naszych podopiecznych wraca do Polski z Ukrainy do dzieci. Musiała tam jechać. Jakie to było trudne, zostawić w obcym kraju swoje dzieci z mamą i wyjechać na dwa tygodnie na Ukrainę.  Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Widziałam tylko jej twarz gdy rozmawiałyśmy przez mesengera, a tam wyły syreny, a ona chowała głowę w ramiona. To co słyszałam było straszne. Ucieszyłam się , że wraca, dzieci będą szczęśliwe, choć wiem , że ona tak będzie kursowała co jakiś czas. Nie chce palić mostów, chce utrzymać swoją pracę na Ukrainie i wrócić tam, gdy tylko będzie to możliwe.

Dzwoni. Znowu dzwoni telefon. To Ollena, kolejna mama , która stara się jak może i często rezygnuje z naszej pomocy, aby inne mamy mogły z niej skorzystać.

 Rozmawiamy.

I to ona znowu opowiada o swoim , życiu , że problem bo chce do pracy ale ma dziecko które nie skończyło 2 lat i niestety odmówiono jej przedszkola. Samo życie. Opowiada też, że mając trójkę dzieci, mieszkając w małym mieszkaniu ( bo na wynajęcie większego nie mogą sobie pozwolić), siada psychika jej dzieci a co za tym idzie i jej. Dzieci bawią się na podwórku, ale nie ma tam innych ukraińskich dzieci. Nie mają tu koleżanek, przyjaciół ani dziadków. Są same.

Znowu mam pomysł, a ona prosi niech pani go zrealizuje. Mówi , naszym dzieciom nie potrzebne są zabawki czy słodycze one potrzebują przyjaciół. Takich osób jest więcej. Razem w poniedziałek pójdziemy po parkach w Wołowie, zobaczymy który się nada na pogaduchy dla mam i zabawy dla dzieci. Zaproszę tam wszystkie mamy z dziećmi z naszego magazynu , niech się poznają, może się zaprzyjaźnią i nie będą już same.

No proszę , chciałam napisać o doświadczeniach osób które pomagają , a wyszło jak zawsze.  Magazyn prowadzimy dla rodzin z Ukrainy , ale nie zapominamy o polskich rodzinach potrzebujących pomocy.





2022-05-09

Tak mało trzeba i dużo jak?

Znowu dałam się podejść jak małe dziecko. Czy ja się już nigdy nie nauczę NIE ufać ludziom. Wieżę, że każdy jest dobry i ma pokłady , które tylko czasem trzeba poszukać.  

😒👵👵👵👵Ale są też ludzie , którzy co by nie zrobili wystawiają innych do wiatru. 

Tak było i tym razem. 

" Pan senioralny"  - to mój blog więc mogę pisać jak uważam.

Pan senioralny razem z burmistrzem Wołowa obiecali ławki, zrobili zebranie seniorów,  pytali gdzie mają być, aby pomóc seniorom, którzy chodzą na spacery, czy pieszo jak ja do miasta. Często kilka kilometrów. I co ? I nic! Minęło ponad 2 lata. Ławek nie ma 😔

Obiecał seniorom lokal z komputerami i kursy dla seniorów i co ? Miałam ten kurs prowadzić. Opracowałam program i co? Zostałam poinformowana, ze został zatrudniony informatyk. Kurs był, prowadził młody informatyk. Kurs skończyło 5 seniorów, niestety nadal nie mają konta na FB bo nie umieją go założyć. Nie umieją przesyłać zdjęć, ani komunikować się przez skaypa czy mesengera, Nie umieją korzystać z poczty, ale certyfikaty po kilku miesiącach dostali. Jak i czego mieli się nauczyć , kiedy nie było programu nauki. Uczył ich młody informatyk, a nie senior który zna problemy nauczania seniorów. Różne pokolenia, różne sposoby nauczania i różne możliwości nauki. I co ? I nic! Potrzeby są. Kursu nie ma. 😔

Została otwarta nowa świetlica w której są gry i z której mieli korzystać seniorzy i nie tylko, w różnych dniach i porach . Nie tylko kiedy otwarty jest związek, I co? I nic! Świetlica jest tylko nieczynna. Nikt tam nie przychodzi dlaczego? Nikt nie pyta. A wystarczyło dotrzymać słowa. Świetlica by tętniła życiem, a tak my znalazłyśmy sobie inne zajęcie. 

Pan senioralny kiedy wybuchła pandemia , obiecał  grilla w podzięce za szycie maseczek dla mieszkańców gminy. I co ? I nic! Grilla nie było. Miał być 18go maja 2022r i co nie będzie . Przesunięty czy odwołany?  😔

Nie prosiłyśmy się o te obiecanki, ale uważam , że poważni ludzie, tak nie powinni się zachowywać. Jeśli Ja coś obiecuję to dotrzymuję słowa choćby nie wiem co. 

To nie my prosiłyśmy o ławki, świetlicę , czy grilla, to nam zaproponowano, obiecano i słowa nie dotrzymano. 

Teraz ja daję sobie słowo NIE będę pracowała z Panem Senioralnym i słowa dotrzymam. 💁💁

Jakubowice - zakończenie

 Pamiętacie akcję dla pani Natalii z Jakubowic.

Pani Natalia nas odwiedziła i wiele się zmieniło od wielkiej soboty. To już nie jest zalękniona mama, która zamyka się w domu razem z dziećmi. Mieszkańcy Jakubowic też z nową sytuacją się oswoili i odwiedzają nową sąsiadkę. Wie już jak się poruszać komunikacją miejską. Ktoś nawet podwiózł ją do nas samochodem. Nie jest już obca i już tak się nie czuje.
Młoda mama przyjechała uśmiechnięta i bardzo jeszcze raz dziękowała wszystkim, którzy jej w tedy pomogli. Dlatego przekazuję podziękowania dla : Alicja Filipowicz, Barbara Skrzyszowska, Bronisławie Sirant, Zenek Figiel , Janusz Dziarski i jego żonie.



2022-04-18

Pani Natasza nie Olena

 Ale pokręciłam.

Spieszę wszystko sprostować , ale najpierw muszę bardzo mocno podziękować wszystkim

💕💕💕💕 , którzy w wielką sobotę poświęcili swój cenny czas i pomogli mi zaopatrzyć w potrzebne produkty panią Natalię.
Tak dobrze czytacie , nie pani Olena tylko Natalia. Ma dwoje dzieci, ale to chłopiec ma 8 lat, a dziewczynka 4. 😅
Są naprawdę wspaniałą rodzinką z okolic Charkowa.
Pani była bardzo zaskoczona i zszokowana, ilością pomocy jaką od nas otrzymała. Kiedy otworzyłam bagażnik , pani pytała czy to wszystko naprawdę jest dla niej.
Po rozpakowaniu piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy, trochę po polsku trochę po ukraińsku, przy pomocy synka, który mamie tłumaczył na ukraiński, oraz przy pomocy pani Walerii , która z nami była przez telefon głośnomówiący. Jak widać wszystko można jak się chce. A Wy Wspaniali ludzie o dobrych sercach 💗💗💗💖chciało Wam się chcieć.
W imieniu pani Natalii bardzo dziękuję Panu Januszowi i jego żonie. Alicji, Basi, Broni i ich koleżankom z Łososiowic , oraz mojemu mężowi za podwózkę .




Na poparcie tego przesyłam kilka zdjęć cudownej rodziny, która w ten sposób chce Wam wszystkim podziękować.