Zaraz będzie trzecia w nocy, a ja nadal nie mogę spać. Ciągle mam gonitwę myśli. Cały czas rozpamiętuję dzisiejsze wydarzenia. Na zasadzie, co by było, gdyby?
Twarze, miny, uśmiechy. Nie ma to już znaczenia, a jednak. Było miło. Kawka, muzyka, nagrody dla uczestników turnieju.
A potem ja dostałam kwiaty i podziękowania.
Zrezygnowałam sama z funkcji. Okazało się , że nie jestem jeszcze gotowa na konfrontacje z ludźmi. Seniorzy w większości nie zadowoleni z tego co się robi , ale sami nic nie robią tylko narzekają. Byłam zderzakiem między zarządem, a innymi członkami związku i nie dałam rady. Ciągle wszystko biorę do siebie.
Żyję w myśl zasady nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Ciągle stawiam się na miejscu innych.
I po co? Jeśli ja mogę zobaczyć coś pięknego : film, sztukę teatralną czy inne piękne zjawiska. Chcę się nimi dzielić. Dlatego mam zapędy do działania. Tylko czy to ma sens? Nowa "przyjaciółka" mówiła, po co ci to? Daj sobie spokój, oni na twoim grzbiecie chcą sobie wyrobić markę. Myślałam że to prawda, po prostu jej wierzyłam. Jakaż byłam głupia. Wierzy się tylko dawnym sprawdzonym przyjaciołom.
Dziś oficjalnie podziękowano mi za miniony czas i pracę w zespole. Choć zrezygnowałam sama, i tak naprawdę zmienił się tylko mój status, to poczułam w sercu ukłucie. Zakręciła się łezka.
Coś się kończy, aby mogło zacząć się coś nowego.
Taką miałam nadzieję. Na nową współpracę z nowymi ludźmi. Były nowe plany, z szerokim rozmachem. Byłam pełna optymizmu. Mówiłam głośno o moich pomysłach. A ludzie jak to ludzie, niektóre pomysły wykorzystali tyle, że z innymi nowymi ludźmi. Teraz czuję gorycz i żal sama do siebie, że tak dałam się podejść i to nowej "przyjaciółce". No cóż człowiek całe życie uczy się na błędach, szkoda tylko że na swoich.
Nadal będę robiła swoje , tyle, że nie z nowymi ludźmi, a z tymi co mi kiedyś zaufali. Znowu mam nowe pomysły. Dziś dwa puściłam w obieg przy tych starych i tych nowych ludziach. Którzy je zrealizują ze mną?
Czy kiedyś się nauczę, że powinnam mieć ograniczone zaufanie do ludzi, że kiedy cię ranią to boli. Nawet bardzo.
Komu tu wierzyć?