Etykiety

2022-04-18

Pani Natasza nie Olena

 Ale pokręciłam.

Spieszę wszystko sprostować , ale najpierw muszę bardzo mocno podziękować wszystkim

💕💕💕💕 , którzy w wielką sobotę poświęcili swój cenny czas i pomogli mi zaopatrzyć w potrzebne produkty panią Natalię.
Tak dobrze czytacie , nie pani Olena tylko Natalia. Ma dwoje dzieci, ale to chłopiec ma 8 lat, a dziewczynka 4. 😅
Są naprawdę wspaniałą rodzinką z okolic Charkowa.
Pani była bardzo zaskoczona i zszokowana, ilością pomocy jaką od nas otrzymała. Kiedy otworzyłam bagażnik , pani pytała czy to wszystko naprawdę jest dla niej.
Po rozpakowaniu piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy, trochę po polsku trochę po ukraińsku, przy pomocy synka, który mamie tłumaczył na ukraiński, oraz przy pomocy pani Walerii , która z nami była przez telefon głośnomówiący. Jak widać wszystko można jak się chce. A Wy Wspaniali ludzie o dobrych sercach 💗💗💗💖chciało Wam się chcieć.
W imieniu pani Natalii bardzo dziękuję Panu Januszowi i jego żonie. Alicji, Basi, Broni i ich koleżankom z Łososiowic , oraz mojemu mężowi za podwózkę .




Na poparcie tego przesyłam kilka zdjęć cudownej rodziny, która w ten sposób chce Wam wszystkim podziękować.

2022-04-16

Pomoc - szukam mieszkania

 Wczoraj wraz mężem byłam w Jakubowicach. Zawiozłam paczkę z pomocą Pani Olenie. Nie spodziewałam się tego co tam zastanę. Pan Janusz człowiek o dobrym sercu, dał dach nad głową dwóm mamą z dziećmi w Jakubowicach. Przywiózł je do naszego magazynu aby mogły dostać to co potrzebują. Pani Natasza zostawiła nr tel. , mówiła trochę po polsku, więc jak miałyśmy coś dla nich to po prostu dzwoniłam.

Przez dwa tygodnie, żadna z pań nie przyjechała po pomoc. Pan Janusz okazało się mieszka we Wrocławiu i tam pracuje nie miał jak ich przywieźć. Obiecał porozmawiać z sołtysem tej wsi, ale odzewu nie miałam. Poprosiłam męża o podwózkę i tak znalazłam się we wsi Jakubowice. Adres podał właściciel domu. Zawsze odbierał telefon jak dzwoniłam. Ale przez telefon nie wiele umiał załatwić.

Telefon pani Nataszy milczał. Znaleźliśmy nr i podjechaliśmy samochodem. Obejście bardzo zadbane, wygrabione, grządki wypielęgnowane. Wkoło Cisza. Nikt do nas nie wyszedł. Nikt nie zaglądał w okna, jakby nikt tam nie mieszkał.  

Postanowiłam działać, chciałam iść do pbejścia obok ale właśnie jechał samochód . Zatrzymałam go. Wyjaśniłam kto i dlaczego tu jestem. Dowiedziałam się od Pani , że jedna z pań wyjechała a druga powinna być w domu. Przyszła sąsiadka i już w grupie zastanawiałyśmy się co robić. Było pewne jeśli pani Olena jest w domu to się boi obcych.

Nie chciałam tej pani wystraszyć , dlatego na posesję weszła tylko sąsiadka , w oknie zobaczyła dziecko i poprosiła aby mama wyszła. Po chwili wyszła do nas pani Olena. Zapytałam czy mnie poznaje. Po uśmiechu wiedziałam , że tak. Kiedy rozmwiałyśmy,  panie ze wsi się ulotniły. 

Nie chciałam przeszkadzać , więc byłam tam w miarę krótko, ale na tyle długo aby zauważyć i usłyszeć to co ważne.

Kobieta w dużym domu została sama z dwójką dzieci. Na Ukrainie mieszkała w bloku, dlatego się boi. Do Wińska chodzi pieszo. Nikt ją nie odwiedza i z wioski nikt jej nie zaproponował pomocy. Jest tam sama , w obcym miejscu z dziećmi słabo mówiąc po polsku. Odcięta od życia . Po prostu wegetuje. Zwykła herbata wywołała uśmiech na jej twarzy. 

Dziś jest wielka sobota , a ja cały czas myślę o pani Olenie i jej dzieciach. Sama choruję na depresję od lat umiem  czytać symptomy tej choroby. Wiem , że jeśli jej nie pomożemy wpadnie w depresję . Co w tedy stanie się z jej dziećmi, kiedy ona nie będzie miała siły wstać i zrobić im śniadania. Te dzieci mają 4 i 7 lat. 

Trzeba jej znaleźć mieszkanie przy ludziach , którzy będą dla niej życzliwi. Którzy zapytają jak się czujesz. Jak tam dziś twoje dzieci. Ona potrzebuje ludzi, którzy nie zamkną się przed nią. Zaoferowanie mieszkania to nie wszystko. Nie zostawiajcie takich osób samych. 

PAMIETAJMY. Dobre słowo to też pomoc. 

Szukajmy dla niej innego lokum  PROSZĘ.

RAZEM możemy więcej.

16 km od Wołowa i 3 od Wińska. Niby nie daleko jak się ma samochód. 



Pomagam jak umiem.

        Od m-ca staram się pomagać uchodźcom z Ukrainy. Najpierw było to łączenie ludzi i potrzeb przez internet. Bardzo się zaangażowałam . Tak bardzo, że jak sąsiadka która przyjęła rodzinę 2 kobiety i 2 dzieci poprosiła o zorganizowanie kanapy i innych rzeczy dla nich , nie stanowiło to żadnego problemu. Potem do miejscowości Stary Wołów przyjechała  pierwsza grupa dzieci z domów dziecka. Dziewczynki potrzebowały bielizny, skarpet i kapci. Razem z koleżankami  emerytkami zorganizowałyśmy dwa  kiermasze charytatywne, każda z nas dała co umiała zrobić sama. Były to mydełka, stroiki, jajka wielkanocne i wiele innych rzeczy. Dziewczynki miały wiele radości, gdy zabrałyśmy je do sklepu. Same wybierały, my tylko zapłaciłyśmy. Serca nam się radowały patrząc na uśmiechnięte buzie dzieci.
 Potem Anna Link z Niemiec , poprosiła mnie o zrobienie magazynu z pomocą dla uchodźców. 
Nie wahałam się i w tydzień magazyn był gotowy. Lokal dostałam od gminy Wołów nieodpłatnie. Koleżanki ze Związku Emerytów pomogły w sprzątaniu, przyjęciu i Darów od Anny. Ustaliłyśmy dyżury pomocowe dla mnie i magazyn został otwarty. Panie które do nas trafiają są przez nas zaopiekowane w pełni. Nie tylko ubrania, środki czystości czy chemia, ale też żywność i pomoc w załatwianiu różnych formalności.  Jak trzeba dowozimy pomoc tam gdzie jest to potrzebne. Pomagają nam Panie Ukrainki, które już tą drogę przeszły. Ciągle jesteśmy z nimi w kontakcie, choć nie jedna już naszej pomocy nie potrzebuje.
Kiedy Pani Olena powiedziała , że jedzie na Ukrainę na 2 tygodnie w sprawach osobistych i poprosiła o pomoc typu: żywność i medykamenty dla magazynu przy szpitalu na Ukrainie - nie było problemu. Samochód wypełniony do granic możliwości dzięki ludziom dobrej woli. Każdy dał co mógł.
 Pomoc pojechała, 
Jestem dumna z tego co robię pomaga mi w tym mąż i rodzina, choć wiem że mój nieżyjący tata który wrócił z Syberii jako dziecko nie byłby zadowolony. Dziś w/g mnie zdajemy egzamin z człowieczeństwa. Nie chciałabym przeżywać tego co te kobiety. Nie chciałabym aby moje dzieci i wnuki nie mogły liczyć na ludzką pomoc. Ludzie z reguły są dobrzy tylko czasem trzeba otworzyć drzwi do ich serc. Mi się to udaje i za to im dziękuję , że te serca otwierają :)