Ale pokręciłam.
Spieszę wszystko sprostować , ale najpierw muszę bardzo mocno podziękować wszystkim









Gonitwa czasu, myśli, pomysłów. Emerytura to dużo czasu do zagospodarowania, to czas realizacji, przemyśleń, uwag. To czas dawania, dzielenia, uśmiechu. Kiedy coś się kończy, coś nowego się zaczyna. Nie zamykam więc drzwi, otwieram okno i jestem gotowa na to co przyniesie mi los. :)
Ale pokręciłam.
Spieszę wszystko sprostować , ale najpierw muszę bardzo mocno podziękować wszystkim
Wczoraj wraz mężem byłam w Jakubowicach. Zawiozłam paczkę z pomocą Pani Olenie. Nie spodziewałam się tego co tam zastanę. Pan Janusz człowiek o dobrym sercu, dał dach nad głową dwóm mamą z dziećmi w Jakubowicach. Przywiózł je do naszego magazynu aby mogły dostać to co potrzebują. Pani Natasza zostawiła nr tel. , mówiła trochę po polsku, więc jak miałyśmy coś dla nich to po prostu dzwoniłam.
Przez dwa tygodnie, żadna z pań nie przyjechała po pomoc. Pan Janusz okazało się mieszka we Wrocławiu i tam pracuje nie miał jak ich przywieźć. Obiecał porozmawiać z sołtysem tej wsi, ale odzewu nie miałam. Poprosiłam męża o podwózkę i tak znalazłam się we wsi Jakubowice. Adres podał właściciel domu. Zawsze odbierał telefon jak dzwoniłam. Ale przez telefon nie wiele umiał załatwić.
Telefon pani Nataszy milczał. Znaleźliśmy nr i podjechaliśmy samochodem. Obejście bardzo zadbane, wygrabione, grządki wypielęgnowane. Wkoło Cisza. Nikt do nas nie wyszedł. Nikt nie zaglądał w okna, jakby nikt tam nie mieszkał.
Postanowiłam działać, chciałam iść do pbejścia obok ale właśnie jechał samochód . Zatrzymałam go. Wyjaśniłam kto i dlaczego tu jestem. Dowiedziałam się od Pani , że jedna z pań wyjechała a druga powinna być w domu. Przyszła sąsiadka i już w grupie zastanawiałyśmy się co robić. Było pewne jeśli pani Olena jest w domu to się boi obcych.
Nie chciałam tej pani wystraszyć , dlatego na posesję weszła tylko sąsiadka , w oknie zobaczyła dziecko i poprosiła aby mama wyszła. Po chwili wyszła do nas pani Olena. Zapytałam czy mnie poznaje. Po uśmiechu wiedziałam , że tak. Kiedy rozmwiałyśmy, panie ze wsi się ulotniły.
Nie chciałam przeszkadzać , więc byłam tam w miarę krótko, ale na tyle długo aby zauważyć i usłyszeć to co ważne.
Kobieta w dużym domu została sama z dwójką dzieci. Na Ukrainie mieszkała w bloku, dlatego się boi. Do Wińska chodzi pieszo. Nikt ją nie odwiedza i z wioski nikt jej nie zaproponował pomocy. Jest tam sama , w obcym miejscu z dziećmi słabo mówiąc po polsku. Odcięta od życia . Po prostu wegetuje. Zwykła herbata wywołała uśmiech na jej twarzy.
Dziś jest wielka sobota , a ja cały czas myślę o pani Olenie i jej dzieciach. Sama choruję na depresję od lat umiem czytać symptomy tej choroby. Wiem , że jeśli jej nie pomożemy wpadnie w depresję . Co w tedy stanie się z jej dziećmi, kiedy ona nie będzie miała siły wstać i zrobić im śniadania. Te dzieci mają 4 i 7 lat.
Trzeba jej znaleźć mieszkanie przy ludziach , którzy będą dla niej życzliwi. Którzy zapytają jak się czujesz. Jak tam dziś twoje dzieci. Ona potrzebuje ludzi, którzy nie zamkną się przed nią. Zaoferowanie mieszkania to nie wszystko. Nie zostawiajcie takich osób samych.
PAMIETAJMY. Dobre słowo to też pomoc.
Szukajmy dla niej innego lokum PROSZĘ.
RAZEM możemy więcej.
16 km od Wołowa i 3 od Wińska. Niby nie daleko jak się ma samochód.